W styczniu 1945 Niemcy przeprowadzili trzy operacje ofensywne, mające na celu odblokowanie okrążonych w Budapeszcie sił osi. Operacje nosiły kryptonimy Konrad I , II i III, a jak wiadomo żadna z nich nie osiągnęła założonego celu, choć w pewnym momencie było do tego naprawdę blisko. Trzonem sił użytych do deblokady jednostek był przerzucony spod Warszawy IV K.Panc SS dowodzony przez Ogruf. Herberta Gillego. W skład korpusu wchodziły dwie dywizje: 3 D.Panc SS Totenkopf i 5 D.Panc SS Wiking. Jedyną jednostką wyposażoną w Tygrysy I w liczbie kilkunastu szt. walczącą w 1945 r. na Węgrzech była 9 kompania/ 3 SS.Pz Rgt Totenkpf. Kompania ta zwykle tworzyła pułkową pancerną szpicę natarć niemieckich. Pozostałe trzy bataliony czołgów ciężkich uczestniczących w działaniach na tym froncie były wyposażone w czołgi Tiger II.
Realizując mój węgierski projekt zdecydowałem się też wykonać przynajmniej jeden model Tygrysa I. Model Battlefrontu w skali oczywiście 15 mm(1/100), stary, żywiczno-metalowy, nie jest szczytowym osiągnięciem w dziedzinie jakości. Mimo to, ponieważ, mam tych modeli dość sporo, pozostaje mi je zmontować i pomalować, testując przy tym techniki modelarskie, których dotychczas nie stosowałem. Miałem w klasycznym modelarstwie i malowaniu aerografem, bardzo długą przerwę i potrzebowałem też pewne rzeczy sobie przypomnieć. Te słabej jakości modele są do tego doskonałym poligonem.
Znamy jedynie kilka zdjęć Tygrysów Totenkopf z okresu walk na Węgrzech. Wydaje się, że tylko jeden z nich nie ma zamalowanego numeru taktycznego białą farbą maskującą. Pozostałe zdjęcia, albo są nieczytelne, albo są niewidoczne ich numery. Mój model nawiązuje luźno do historycznych realiów i posiada częściowo zamalowany nr taktyczny 921. Jakie były losy Tygrysa z tym numerem dotychczas nie udało mi się ustalić. Model nie jest waloryzowany, poza lufą z rurki mosiężnej, gdyż ta z zestawu była nie do zaakceptowania.
Realizując mój węgierski projekt zdecydowałem się też wykonać przynajmniej jeden model Tygrysa I. Model Battlefrontu w skali oczywiście 15 mm(1/100), stary, żywiczno-metalowy, nie jest szczytowym osiągnięciem w dziedzinie jakości. Mimo to, ponieważ, mam tych modeli dość sporo, pozostaje mi je zmontować i pomalować, testując przy tym techniki modelarskie, których dotychczas nie stosowałem. Miałem w klasycznym modelarstwie i malowaniu aerografem, bardzo długą przerwę i potrzebowałem też pewne rzeczy sobie przypomnieć. Te słabej jakości modele są do tego doskonałym poligonem.
Znamy jedynie kilka zdjęć Tygrysów Totenkopf z okresu walk na Węgrzech. Wydaje się, że tylko jeden z nich nie ma zamalowanego numeru taktycznego białą farbą maskującą. Pozostałe zdjęcia, albo są nieczytelne, albo są niewidoczne ich numery. Mój model nawiązuje luźno do historycznych realiów i posiada częściowo zamalowany nr taktyczny 921. Jakie były losy Tygrysa z tym numerem dotychczas nie udało mi się ustalić. Model nie jest waloryzowany, poza lufą z rurki mosiężnej, gdyż ta z zestawu była nie do zaakceptowania.

Zaznaczę jeszcze, bo różnie to obecnie bywa z oceną, że wpis ten, jak i kilka lub kilkanaście planowanych, podobnych z tego tematu, nie ma na celu propagowania treści faszystowskich czy gloryfikowania waleczności jednostek Waffen SS, mających bądź co bądź na swoich kontach zbrodnie wojenne. Temat interesuje mnie wyłącznie od strony historycznej i modelarskiej.

Wrak Tygrysa oznaczonego rosyjskim numerem ewidencyjnym 308 A. Na przodzie wieży widoczna część zamalowanego numeru taktycznego, w postaci białych obwódek używanych w ciężkiej 9 kompanii (9.. ?)
Do Tygrysów Totenkopf na Węgrzech jeszcze wrócę. Będzie więc okazja do zaprezentowania kolejnej porcji zebranego materiału zdjęciowego.